Właściciele luksusowych aut z górnej półki cenią sobie je nie tylko za względu na ich nienaganną sylwetkę, lecz przede wszystkim za wzorową jakość. Zdarza się jednak, że to co droższe nie zawsze jest lepsze. Niejednokrotnie słyszy się, że pojazdy różnych marek wyposażone zostały w feralne części i producent przeprowadza wręcz taśmowo akcję serwisową sporej części modeli. Taka sytuacja zdarzyła się właśnie w przypadku marki Aston Martin.

Czy kierowca, którego auto wyposażone zostało w wadliwe części ma prawo czuć się oszukany? A może to właśnie producent staje się wówczas ofiarą oszustwa swoich dostawców, montując wadliwe części. Dokładnie taki scenariusz miał miejsce w przypadku brytyjskiej marki Aston Martin. Firma zmuszona została wezwać do serwisu aż 75% wszystkich samochodów wyprodukowanych od listopada 2007 roku. Wszystko przez pedał gazu wątpliwej jakości.

Informowanie klientów i przeprowadzanie masowych akcji serwisowych jest dowodem dbałości o klienta w pewnym stopniu z poczucia winy i odpowiedzialności. Jak wiemy wpadka może przytrafić się może każdemu. Sytuacja w jakiej znalazł się jednak Aston Martin jest wyjątkowa. W związku z tym, że marka ta należny do luksusowych, producent może mówić o szczęściu w nieszczęściu. Akcja serwisowa dotyczyć będzie „wyłącznie” 17 590 samochodów.

Problem powstał w związku z montażem pedałów przyspieszenia dostarczonych przez chińskiego producenta, które jak się okazało wykonane zostały z tworzyw gorszej jakości. Producent obawia się, że elementy nieoryginalne i nie do końca dobrej jakości mogą pęknąć i zagrażać bezpieczeństwu jazdy. Straci on wówczas nie tylko klientów, ale i renomę. To jednak nie wszystko – w chwili pęknięcia pedału gazu kierowca straci możliwość przyspieszania. Aston Martin zapewnia swoich klientów, że wymiana wadliwych części nie potrwa więcej niż godzinę, dlatego zachęca do zgłoszenia się do odpowiedniego serwisu.

Informujemy, że wadliwych elementów nie montowano w nowym modelu Vanquish w wersji coupe i w kabriolecie.